Nie mogąc doczekać się wiosny zrobiłam dziś pierwszą jadę testową moim nowym, czerwonym rowerem. Najpierw trzeba było obniżyć siodełko, następnie podwyższyć, bo okazało się, że nie jestem aż tak niska i wreszcie mogłam ruszyć w trasę. Jazda była krótka, bo pomimo słonecznej pogody zmarzłam. W rowerze się oczywiście zakochałam, bo ma duże koła i lekko się jeździ. Teraz tylko z utęsknieniem wypatruję WIOSNY. A ta, przynajmniej kalendarzowa, już za miesiąc.
Jutro czeka mnie tomografia komputerowa. Od niej dużo zależy. Dlatego tym mocniej trzymajcie kciuki za dobry wynik. Oczywiście jak tylko go otrzymam, napiszę.
A tymczasem męczę się nad kontrastem - Urografinem. Smakuje paskudnie nawet osłodzony miodem.
Hej hej!! Rowerek jest przepiękny :). Razem z Tobą tęsknie wypatrujemy wiosny. My też kompletujemy sprzęcik rowerowy (brakuje jeszcze jednego roweru i fotelika dla Majki) więc mam nadzieję, że jak się zrobi ciepło to gdzieś razem się wybierzemy. Kciuki trzymamy mocno i czekamy...
OdpowiedzUsuń