poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Leniwiec

Dziś jest poniedziałek. Dla mnie to bardzo leniwy dzień. Minęło już kilka dni, bo wróciłam w piątek, po 4 kursie chemii. A wciąż nie mogę się wyspać, bo im dłużej śpię tym bardziej chce mi się spać. Chyba nie tak powinno to działać. Hmmmm... Przydałby mi się taki niedźwiedzi sen zimowy.
Może napiszę jeszcze kilka informacji, jakie uzyskałam.
W dniu przyjęcia wypytałam lekarza o wynik tomografii, która niby nie wykazała nowych zmian, a istniejące nieznacznie urosły. Nieznacznie, czyli po kilka mm (3,4,5), a niektóre wcale. Dla mnie to był sukces :)
W piątek przy wypisie, na moją ogromną prośbę, dostałam ten wynik do ręki i moja radość nie była już taka wielka. Wiem tylko tyle, że za jakiś czas powinnam zrobić tomografię klatki piersiowej. W szpitalu zaproponowali, że zrobią po następnej dawce leku. Muszę więc czekać cierpliwie do października. Jesne, że się denerwuję, ale najlepszą metodą jest o tym nie myśleć, a jeśli już to nie "gdybać" i nie snuć "czarnowidztwa".

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Lato, ach to Ty...


U mnie ostatnio dużo się działo, bo częste wyjazdy do szpitala, ale nie tylko ;). Po trzeciej dawce leku bardzo spadła mi morfologia. Zbadałam się po 6 dniach po powrocie z Warszawy, bo wciąż czułam się bardzo słabo. Lekarz jednoznacznie stwierdził, że muszę koniecznie mieć przetoczoną krew. Tak też się stało. Dostałam 2 woreczki i muszę przyznać, że od razu lepiej :)) Po wyjściu ze szpitala udało się nam pojechać na kilka dni do Szczawnicy. Tam odzyskałam siły i apetyt powrócił. Bardzo dużo jadłam, oddychałam górskim powietrzem no i ten brak komarów. Ten wyjazd, to był naprawdę świetny pomysł mojego męża :***
W najbliższą środę mam tomografię, a za tydzień w poniedziałek 4 kurs chemioterapii, ale tym razem już w Krakowie. Przeniosłam się, bo dojazdy były dla mnie bardzo męczące.

wtorek, 27 lipca 2010

Wa-wa

Jutro z samego rana jadę z Łukaszem do Warszawy. Chyba niedowierzam, ale to już trzeci kurs. Pogoda jak zwykle niedopisuje ;P bo za każdym razem jak jadę do Warszawy, to albo pada, albo burze, śnieżyce, itp. Ale ma to też swoje plusy, bo dzięki temu nie jest mi tak żal, że muszę leżeć w szpitalu zamiast korzystać z pięknej pogody.
Proszę nadal trzymajcie za mnie kciuki, żebym to dzielnie zniosła, a leczenie przynosiło cudowne rezultaty. Pozdrawiam :))))

poniedziałek, 12 lipca 2010

Już jestem

Wczoraj wróciłam z Warszawy. Podano mi drugi kurs chemioterapii. Czuję się trochę słabo, ale siedzę, no może leżę w domku i odpoczywam. Łukasz się mną opiekuje. Właśnie gotuje coś dobrego, chyba zapiekankę ziemniaczaną. Taką z młodych ziemniaczków, marchewki, jajek na twardo do tego ser żółty i duuuużo przypraw. Ja teraz muszę dużo więcej dosalać i przyprawiać, bo wszystko co jem jest bez smaku. A poza tym mam ogromne zachcianki, np. ser żółty na śniadanie ;)

wtorek, 6 lipca 2010

Jadę

Jutro jadę na chemioterapię. Doczekałam się. A teraz jeszcze dopakowuję potrzebne rzeczy. Na jutro też miałam termin zakładania portu, ale leczenie ważniejsze. Taką decyzję podjęłam. Mam nadzieję, że wrócę w niedzielę, ale to się wszystko okaże w trakcie. Dla mnie to i tak o kilka dni za dużo ;)

piątek, 2 lipca 2010

Przerwa



Długo nie pisałam. Nie wiem czy jest to spowodowane wakacjami, które trochę rozleniwiają, nakłaniają do zapominalstwa, czy bardziej kotłującymi się we mnie emocjami. Pomieszanie złości z lękiem, radością i niepokojem. Właściwie to powinnam zacząć od początku...
Nie byłam jeszcze w szpitalu na drugim cyklu chemioterpaii. Zadzwonili do mnie ze szpitala dzień przed wyjazdem, do którego przygotowywałam się z dużym zaangażowaniem. Od tamtej pory już nawet ja próbowałam się im przypominać. Jednak odpowiedź jest wciąż taka sama, że leku jeszcze nie ma i żebym uzbroiła się w cierpliwość, bo jak tylko będzie to do mnie zadzwonią. Chyba już uzbroiłam się w tą cierpliwość, bo teraz czekam już spokojnie, że w każdej chwili mogę jechać. Nawet torba szpitalna czeka i się nie rusza z miejsca.

A na zdjęciach zeszłotygodniowe pomysły na deszczową pogodę :)

niedziela, 20 czerwca 2010

Akty



To rysunki, które zrobiłam kilka dni temu, bo ostatnio spędziłam trochę czasu w domku. Regeneruję organizm przed kolejną chemioterapią, na którą jadę we wtorek. W szpitalu zostanę pewnie do soboty. Mam nadzięję, że czas tam spędzony minie równie szybko, jak tydzień w domu :))) Smutno mi, że tam jadę. Ale czy znacie kogoś kto lubi być w szpitalu ???? No właśnie, bo myślę, że nawet lekarze i pielęgniarki wolną wolne dni do pracy ;)