środa, 31 marca 2010

Niespodziankowy dzień

Nie wiem czy lubicie wtorki, ale ja bardzo. Wczoraj dzień miałam wypełniony po brzegi. Wiele spotkań i niespodzianek, ale pamiętam tylko te dobre. Z resztą takich było najwięcej.
Nawet zajęcia z rysunku były zaskakujące i zabawne. Wyobraźcie sobie 5 dorosłych kobiet (bo zabrakło kilku osób, a pan jakoś dziwnym trafem był czyściutki) wybrudzonych węglem. Takie buzie gdzieniegdzie poprzecierane na czarno. Jak kopciuszki.

A na koniec bardzo dziękuję moim koleżankom i kolegom z pracy. Zrobiliście mi super miłą niespodziankę. Wiem, że o mnie pamiętacie :) Dlatego z tego miejsca, bo nie mam ze wszystkimi kontaktu.

Tymczasem zmykam, bo zaczął się nowy dzień :)

niedziela, 28 marca 2010

Niedziela Palmowa




A tu coś z tematyki "Wiosna, ach to Ty..." Ale dziś raczej to zdanie pytające, bo ja zmarzłam. Dlatego wiosna w domu cieszy oko, a taką mam w pokoju :)

piątek, 26 marca 2010

Martwa natura i misie patysie



Na zdjęciu powyżej umieściłam rysunek z tego tygodnia. A we wtorek nowe wyzwanie i to jeszcze węglem :) Teraz będziemy mieli na to tylko jeden dzień, a nie dwa jak zwykle, bo w czwartek już świętujemy.



A drugie zdjęcie zrobiła Ula. To z nowej dostawy ciasteczek. Pomyślałam, że Wam się spodoba. Mi przypomina dwójkę szczęśliwych przyjaciół :)

środa, 24 marca 2010

Co u mnie słychać ?

Już minął kolejny tydzień. Nawet nie zauważyłam kiedy. Mam ostatnio dużo ciekawych zajęć, a przez to mam mniej czasu, żeby tu zaglądać i coś napisać.
Weekend spędziłam bardzo miło, bo z moją siostrą Moniką. Pierwszy raz miałam okazję być w Teatrze Ludowym. Może to dziwne, ale podoba mi się ten jeden z młodszych (jeśli można tak powiedzieć) teatrów krakowskich, bo otwarto go w 1955 roku. Cała bryła i wnętrze mocno podkreśla fakt, że był zbudowany w czasach PRL-u, ale chyba tym jakoś tak urzeka. W głównym korytarzu są ogromne lustra, które tylko dodają mu i tak już dużej przestrzeni i chyba to najbardziej mi się spodobało. A sztuka - "Pół żartem, pół sercem" - była super, bo ja uwielbiam farsy.
We wtorek byłam na trzecich zajęciach z rysunku. Dalej zmagamy się z ołówkiem. Tym razem prowadzący zafundowali nam trudną i żmudną martwą naturę. A efekty zamieszczę po czwartkowych zajęciach.

czwartek, 18 marca 2010

Szkice


W tym tygodniu zaczęłam "Kurs rysunku i malarstwa". To jest prezent - niespodzianka z okazji moich imienin. Bardzo się ucieszyłam, bo to było takie moje skryte marzenie. Jednak marzenia się spełniają. Dziękuję za prezent :))
A dziś jeszcze przed zajęciami miałam okazję pooddychać wiosennym powietrzem. Dziś w Krakowie już naprawdę pachniało wiosną. Szłam sobie spacerkiem przez krakowski Kazimierz, bo tam byłam umówiona z moją Basią na wegetariański obiadek. Chyba na dobre rozsmakowałam się w pierożkach tybetańskich. Mniam...

poniedziałek, 15 marca 2010

"Radość prawdziwa"



Mam za sobą bardzo udany dzień. Dzięki mojej kuzynce Lidii miałam super okazję podziwiać "Alberianę", czyli Ogólnopolski Festiwal Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych. Wszystko zaczęło się o godzinie 10.00 w Teatrze im. J. Słowackiego. Przedstawienia i występy wokalistów były niesamowite, wręcz wzruszające. W trakcie dołączyła do mnie Ula, którą już znacie z opowiadań o Unicornie :), a po zakończeniu mogłyśmy stanąć na deskach teatru. Oczywiście bez występów :) Tylko podziwiałyśmy magię tego miejsca.



A później z Łukaszem byliśmy w Unicornie na zajęciach terapii sztuką, prowadzonych przez Ulę.

Dziękuję Wam za ten dzionek.

sobota, 13 marca 2010

Przyjemność z pływania


Dziś po dłuższej przerwie byłam na basenie. Super się pływało. Szkoda tylko, że jeszcze jest zima, bo ja już tak bardzo tęsknię za wiosną, za Słońcem. Dziś się rozmarzyłam, bo rozmawialiśmy z Łukaszem o wakacjach i pływaniu w ciepłym jeziorze. Zgadzam się z nim, że kiedy wypłynie się na pewną odległość od brzegu, a promienie Słońca ogrzeją ciało, to ma się cudowne uczucie wolności.

wtorek, 9 marca 2010

Uśmiech duszy


Dziś wtorek, jak co tydzień spotkałam się z moją siomotonowską grupą wsparcia. Od kilku tygodni bardzo lubię wtorek i wyczekuję go z niecierpliwością. Z myślą o tych moich znajomych upiekłam te ciasteczka. Ich uśmiechnięte buzie sprawiły, że słodkości stały się magiczne. Po raz kolejny potwierdza się mądrość, że naszą radość i nadzieję podsycają takie drobne elementy, malutkie uśmiechy naszej duszy. A potem jak drobne puzzle składają się w piękną całość, dają poczucie dobrze wykorzystanego czasu. A poniżej coś do posłuchania. Dostałam to od pewnej nieznajomej osoby. Ale tekst naprawdę cudny :)
http://faramka.wrzuta.pl/audio/3S5iIjOOG56/sa_gorsi_-_kiedy_mowisz

niedziela, 7 marca 2010

Cookies


W sobotę czas mijał szybko. Po pysznym obiedzie u mojej mamy zabraliśmy się za pieczenie ciasteczek. Nie obyło się bez kilku cennych rad, co do wyrabiania kruchego ciasta. Ale dzięki temu wyszło super. Oczywiście przydały się wykrawacze, do których mam sentyment, bo ciasteczka w kształcie autobusu, rowerka, czy dinozaura mają swój smaczny urok.
Wieczorem, jak wracaliśmy do domu dopadł nas powrót zimy. Z nieba padały wielkie płatki śniegu. Nawet wyglądało to zabawnie. Przez chwilę przemknęła mi myśl, że z takiego śniegu dobrze lepiło by się bałwana.

piątek, 5 marca 2010

Kontrast

Nie lubię rutyny, dlatego cieszę się, że ostatnio zdarzają mi się zupełnie zaskakujące dni. Codziennie budzę się z nowymi pomysłami. Wielu z nich nie ralizuję, ale widocznie tak ma być :) Dla przykładu dziś od rana nieśmiało spoglądam w kierunku maszyny do szycia. Już od miesiąca chcę przerobić 2 pary spodni. Może dziś mi się uda :) Od rana odpisuję na wiadomości. Od kiedy ruszyła moja strona internetowa, dostaję mnóstwo pokrzepiających listów. Wiele z nich piszą osoby, którch nie znam. Fajnie tak :))) Tak wygląda mój dzisiejszy dzień. Spokojnie, lenwie. Czasem tak lubię. Ale tylko czasem. Ostatnio dużo się działo. Wczoraj dla kontrastu miałam dzień w rozjazdach. Zapełniony co do minuty.
A najmilszymi wydarzeniami wczorajszego dnia były: odwiedziny nowonarodzonego człowieczka i spotkanie z Klaudią - koleżanką ze studiów i jej mężem Łukaszem. Nie widzieliśmy się parę lat. A rozmowa toczyła się, jakbyśmy się widzieli kilka dni temu :)
Moja przyjaciółka w niedzielę urodziła cudowną córeczkę i to właśnie je odwiedziłam w szpitalu. Zawsze gdy oglądam takie maleństwa, nie mogę się nadziwić nad cudem narodzin. Za każdym razem z podziwem patrzę na małe rączki i stópki dziecka.

wtorek, 2 marca 2010

Cudny wtorek

Dziś czuję się jak Waligóra i Wyrwidąb razem wzięci. Co prawda nie uratowałam żadnego miasta, a za żonę nie chcę żadnej księżniczki, ale czuję się jakbym pokonała smoka. To taka trochę przenośnia, bo mam jakieś poczucie wewnętrznej walki. Ale tylko czasem dociera do mnie, że jestem takim dzielnym rycerzem. A dziś naprawdę to czuję i wiem, że mogę jeszcze więcej, a to wszystko dzięki ludziom, jakich spotykam na swojej drodze. Jesteście cudowni.
W Unicornie , na cowtorkowych zajęciach od całej grupy i Uli usłyszałam wiele ciepłych słów i mnóstwo wsparcia. A od niejakiego Staszka wyznanie miłosne. To jest coś...
A na deserek, po włączeniu skrzynki pocztowej czekał niespodziewany list, który sprawił mi wiele radości. Poczułam się taka ważna, bo osoba, która mnie nie zna napisała tak:
"(...)Mam nadzieję, że wygrasz swoją bitwę, a później całą wojnę. Oglądając twoje zdjęcia zauważyłam w twoich oczach chęć życia, więc się nie poddawaj i walcz o nie ze wszystkich sił!!!!!!!!!!!!! W chwilach zwątpienia myśl o najbliższych i tak jak pięknie napisałaś cyt. "Przecież nikt z nas nie wie ile dni, miesięcy czy lat nam zostało. (...) Zawsze, nawet w najtrudniejszych chwilach, chcę walczyć do końca o swoje życie".
WALCZ, A JA TRZYMAM KCIUKI ZA TWOJĄ WYGRANĄ!"
To takie cudne zwieńczenie cudnego dnia...

poniedziałek, 1 marca 2010

Wizyta w Warszawie

Dzisiejszy dzień był pełen emocji, ale samych pozytywnych. Na wizycie w Warszawie dowiedzieliśmy się dobrych wiadomości. Lek działa, bo nie pojawiły się nowe zmiany, a te istniejące mają ostre obrysy. Oznacza to, że nie robią nacieków na zdrowe komórki.
A naszej Kochanej Sylwii dziękujemy za gościnę i pyszną kolację.