wtorek, 27 lipca 2010

Wa-wa

Jutro z samego rana jadę z Łukaszem do Warszawy. Chyba niedowierzam, ale to już trzeci kurs. Pogoda jak zwykle niedopisuje ;P bo za każdym razem jak jadę do Warszawy, to albo pada, albo burze, śnieżyce, itp. Ale ma to też swoje plusy, bo dzięki temu nie jest mi tak żal, że muszę leżeć w szpitalu zamiast korzystać z pięknej pogody.
Proszę nadal trzymajcie za mnie kciuki, żebym to dzielnie zniosła, a leczenie przynosiło cudowne rezultaty. Pozdrawiam :))))

poniedziałek, 12 lipca 2010

Już jestem

Wczoraj wróciłam z Warszawy. Podano mi drugi kurs chemioterapii. Czuję się trochę słabo, ale siedzę, no może leżę w domku i odpoczywam. Łukasz się mną opiekuje. Właśnie gotuje coś dobrego, chyba zapiekankę ziemniaczaną. Taką z młodych ziemniaczków, marchewki, jajek na twardo do tego ser żółty i duuuużo przypraw. Ja teraz muszę dużo więcej dosalać i przyprawiać, bo wszystko co jem jest bez smaku. A poza tym mam ogromne zachcianki, np. ser żółty na śniadanie ;)

wtorek, 6 lipca 2010

Jadę

Jutro jadę na chemioterapię. Doczekałam się. A teraz jeszcze dopakowuję potrzebne rzeczy. Na jutro też miałam termin zakładania portu, ale leczenie ważniejsze. Taką decyzję podjęłam. Mam nadzieję, że wrócę w niedzielę, ale to się wszystko okaże w trakcie. Dla mnie to i tak o kilka dni za dużo ;)

piątek, 2 lipca 2010

Przerwa



Długo nie pisałam. Nie wiem czy jest to spowodowane wakacjami, które trochę rozleniwiają, nakłaniają do zapominalstwa, czy bardziej kotłującymi się we mnie emocjami. Pomieszanie złości z lękiem, radością i niepokojem. Właściwie to powinnam zacząć od początku...
Nie byłam jeszcze w szpitalu na drugim cyklu chemioterpaii. Zadzwonili do mnie ze szpitala dzień przed wyjazdem, do którego przygotowywałam się z dużym zaangażowaniem. Od tamtej pory już nawet ja próbowałam się im przypominać. Jednak odpowiedź jest wciąż taka sama, że leku jeszcze nie ma i żebym uzbroiła się w cierpliwość, bo jak tylko będzie to do mnie zadzwonią. Chyba już uzbroiłam się w tą cierpliwość, bo teraz czekam już spokojnie, że w każdej chwili mogę jechać. Nawet torba szpitalna czeka i się nie rusza z miejsca.

A na zdjęciach zeszłotygodniowe pomysły na deszczową pogodę :)