wtorek, 25 maja 2010

Ostanie zajęcia z Simontona



Dziś zakończyłam cowtorkowe spotkania z moją grupą simontonowską w Unicornie. Było bardzo, bardzo sympatycznie. Niesamowicie polubiłam wszystkich uczestników. Każdy z nich mnie czymś zainspirował i chyba na tym też życie polega, żeby czerpać od innych. Nie wysysać energii, a jedynie się inspirować :) Piękne słowo.
Zabrałam ze sobą anioła, którego nie mogłam skończyć. A jedna ze znajomych uświadomiła mi, że malowałam go dokładnie tyle, ile trwał nasz cykl spotkań. Chyba nie ma przypadków.
Obraz nie ma jeszcze tytułu, dlatego ogłaszam konkurs na najpiękniejszą nazwę. Piszcie :))))


A ten akt narysowałam na szybko na zajęciach z rysunku. To suche pastele. Super się nimi rysuje, ale jeszcze wiele się muszę nauczyć ;)

niedziela, 23 maja 2010

Nowa fryzura


W czwartek wieczorem dokonałam małej zmiany. Podoba mi się. Dzięki Łukasz - bo to jego dzieło :))) Tylko musiałam się trochę przyzwyczaić, bo przez pierwsze dwa dni, jak natknęłam się na swoje odbicie lustrzane, za każdym razem byłam w szoku ;)

czwartek, 20 maja 2010

Alarm powodziowy




Wczoraj w domu mieliśmy pobudkę o 4.30, wszczęto alarm powodziowy. Dziś wydaje się to śmieszne, no może wczoraj też chwilami żartowaliśmy sobie z tego, jednak jak by nie było to część Krakowa zalało. A zdjęcia powyżej porobiłam dziś sąsiadom z naprzeciwka.
Również wczoraj koło południa postanowiliśmy wyjechać autkami. Stare, bo stare, ale zawsze to szkoda gdyby zalało. Z Łukaszem, Szwagierką, Szwagrem i psiakami nocowaliśmy w Bęble u ich rodziców. A za gościnę bardzo dziękujemy :)))))
Dziś rano musiałam się stawić w Szpitalu Rydygiera, bo przed chemioterapią, którą notabene zaczynam za równiuteńki tydzień w Warszawie potrzebuję założyć sobie port naczyniowy. Ale wszystko po kolei. W poniedziałek i wtorek byłam z Łukaszem w Warszawie i profesor stwierdził, że miesiąc czekania na chemioterapię to zdecydowanie za długo, dlatego skierował mnie na oddział i konsultację z innym panem doktorem. Tam wyznaczono mi termin na 27 maja na pierwszy dzień podawania leku. Będzie to trwało kilka dni około 5-6, po tym czasie wracam do domu i tak co 3 tygodnie. Całość jest jedną wielką niewiadomą, ale i tak jestem pełna nadziei, że leczenie przyniesie rewelacyjny skutek.

środa, 12 maja 2010

Zmiany, zmiany, zmiany...


W poniedziałek byłam w Warszawie z wynikami ostatnich badań. Moje zmiany urosły, dlatego zaproponowano mi zmianę leczenia. Teraz pozostało mi cierpliwie poczekać na decyzje lekarzy co w mojej sytuacji podać. W pierwszym dniu byłam bardzo zagubiona, bo nie byłam przygotowana na taką nagłą zmianę. Mój mąż powtarza mi, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, a ja mu wierzę ;)

Wczoraj miło spędziłam dzień w Unicornie z moją simontonowską grupą i Ulą. Było mi to naprawdę potrzebne. Czas spędzony z moimi ukochanymi bliskimi z siostrą, mężem daje mi uspokojenie i radość. Dlatego cieszę się, że zawsze znajdują dla mnie czas :******

Dziś jestem trochę przeziębiona i fizycznie trochę gorzej się czuję. Ale i tak mam ciekawy plan jak wykorzystać ten dzień :)

A pieski rosną i rosną, bo piją duuużo mleka ... ;)

środa, 5 maja 2010

Studio KTVI


Dziś spotkałam się z ekipą KTVI i przed premierowo oglądałam filmik o mnie, o którym już wspominałam. Jeszcze nie wiem kiedy dokładnie będzie emisja, ale będzie na pewno. Oczywiście jak się dowiem, to napiszę. Filmik super i tu ogromne pokłony do całego zespołu KTVI.

Na kurs rysunku wciąż uczęszczam i nadal mnie to cieszy. Zdjęć rysunków nie zamieszczam, bo musiałbym trochę ocenzurować. Teraz pracujemy nad aktami. Od razu napiszę, że ludzka anatomia nie jest wcale taka łatwa.

Poza tym psiaczki rosną i rosną i chyba za niedługo swoją mamę przerosną ;) Takie małe wampirki, wysysacze mleka :P ale super słodkie :) Poniżej - jako dowód - filmik z karmienia sprzed kilku dni.